Od górskich szczytów, dolin i alpejskich zakątków, wzdłuż rzek i jezior, udało nam się posmakować włoskich tras. Zobaczyliśmy zachód słońca nad Gardą, wschód nad Weroną. Zajrzeliśmy sekretnie na balkon Julii, a tiramisu na rynku zjadaliśmy aż nam się uszy trzęsły. Wąskie uliczki Werony długo zostaną nam w pamięci, muzyka na żywo odbijająca się od ścian Małego Colloseum też. Shopping w HardRock Cafe i śmiałe pytania przypadkowych ludzi:

„Are you by bikes from Poland”?

Cisnęliśmy śmiało przed siebie, czasem pod wiatr jak cholera 💨🚴🚴‍♀️, czasem w deszczu i pod górę, przez tunele i mosty, ale z jednym przesłaniem:

✅We travel not to escape life but for life not to escape us

✅Podróżujemy nie po to, by uciec przed życiem, ale by życie nam nie uciekło.

Bywało, że spaliśmy na tarasie zaraz 60metrów nad Gardą, wśród brzęczenia cykad i żarem lejącym się z nieba.. albo pod dachem z samych winogron. Zdarzyło się też, że w winoroślach zgubiliśmy trasę, ale nigdy dobrego humoru 😂, który był naszym podstawowym paliwem.

Wioząc na rowerach coś więcej niż tylko dobytek, my wieźliśmy dużo pozytywnej energii, którą dzieliliśmy się z ludźmi dookoła: rodziną z Finlandii, Holandii lub z Niemiec. Czasem był to tylko uśmiech, często skinienie dłoni, były też dłuższe rozmowy. Wszystko w rytmie absolutnego slow, z głową pełną pomysłów i niegasnącą nadzieją, że..

LIFE BEGINS AT THE END OF YOUR COMFORT ZONE

ŻYCIE ZACZYNA SIĘ NA KOŃCU TWOJEJ STREFY KOMFORTU

Brak tego komfortu odczuliśmy nie raz śpiąc na kamieniach, albo tocząc wojnę z komarami lub, gnając w deszczu na pociąg prosto z promu w Wenecji. Zdarzyło się, że zgubiliśmy bilet na tenże prom z wyspy, ale czasem uśmiech jest najlepszą przepustką na wszelkie niedogodności.

Lecz to co doświadczyliśmy, zostanie z nami na zawsze: potok rozmów, uśmiech słońca, żar wspomnień i termos ciepłych myśli… który pewnie jeszcze zabierzemy na kolejną wyprawę..