„Are you by bikes from Poland”?
Cisnęliśmy śmiało przed siebie, czasem pod wiatr jak cholera , czasem w deszczu i pod górę, przez tunele i mosty, ale z jednym przesłaniem:
We travel not to escape life but for life not to escape us
Podróżujemy nie po to, by uciec przed życiem, ale by życie nam nie uciekło.
Bywało, że spaliśmy na tarasie zaraz 60metrów nad Gardą, wśród brzęczenia cykad i żarem lejącym się z nieba.. albo pod dachem z samych winogron. Zdarzyło się też, że w winoroślach zgubiliśmy trasę, ale nigdy dobrego humoru , który był naszym podstawowym paliwem.
Wioząc na rowerach coś więcej niż tylko dobytek, my wieźliśmy dużo pozytywnej energii, którą dzieliliśmy się z ludźmi dookoła: rodziną z Finlandii, Holandii lub z Niemiec. Czasem był to tylko uśmiech, często skinienie dłoni, były też dłuższe rozmowy. Wszystko w rytmie absolutnego slow, z głową pełną pomysłów i niegasnącą nadzieją, że..
LIFE BEGINS AT THE END OF YOUR COMFORT ZONE
ŻYCIE ZACZYNA SIĘ NA KOŃCU TWOJEJ STREFY KOMFORTU
Brak tego komfortu odczuliśmy nie raz śpiąc na kamieniach, albo tocząc wojnę z komarami lub, gnając w deszczu na pociąg prosto z promu w Wenecji. Zdarzyło się, że zgubiliśmy bilet na tenże prom z wyspy, ale czasem uśmiech jest najlepszą przepustką na wszelkie niedogodności.
Lecz to co doświadczyliśmy, zostanie z nami na zawsze: potok rozmów, uśmiech słońca, żar wspomnień i termos ciepłych myśli… który pewnie jeszcze zabierzemy na kolejną wyprawę..
