
Dziś zapraszam Was na wpis inny niż zwykle. Nurtują Was czasem pytania odnośnie mojego sposobu prowadzenia zajęć.
Ponieważ w mojej skrzynce mejlowej regularnie lądują pytania dotyczące wielu aspektów nauczania angielskiego i nie tylko, to pomyślałem, że fajnie byłoby stworzyć na ich podstawie wpis i udostępnić Wam moje odpowiedzi:). Poniżej znajdziecie więc wybrane przeze mnie pytania, które w tej lub podobnej formie najczęściej przewijają się wśród moich przyszłych i obecnych uczniów. Wyróżniłem 4 główne kategorie: Metodyka nauczania, Życie na frilansie, Rozwój lektora oraz Inne, żeby ułatwić Wam nawigację. Ciekaw jestem, czy dokonałem trafnego wyboru i czy na tej liście faktycznie znalazły się kwestie, które Was ciekawią?
Metodyka nauczania
Q: Co robisz, żeby lekcje nie były nudne/przewidywalne?
A: Jeśli chodzi o przełamywanie rutyny, to przede wszystkim staram się zaskakiwać tematami, które pojawiają się na lekcjach. Zawsze zwracam uwagę na to, aby problemy omawiane na zajęciach były jak najbardziej aktualne i skłaniały do dyskusji. Pod tym względem lekcje oparte w całości na materiałach autentycznych, a nie podręczniku zawsze będą najlepszym rozwiązaniem i Wam też to polecam. A jeśli nie macie swoich pomysłów, to zawsze możecie skorzystać z moich;)
Nie jestem natomiast lektorem, który spontanicznie wyskakuje ze scenariuszem zajęć. W głowie mam ułożony plan lekcji, który konsekwentnie realizuję, tak aby moi uczniowie mieli jak najwięcej ustnej praktyki, która w moim odczuciu jest absolutnie najważniejsza i przynosi najlepsze efekty. Wszystkie pozostałe elementy zajęć traktuję jako dodatki. Jeśli mam pomysł na niestandardowe ujęcie tematu, to super, jeśli nie – nie przejmuję się tym i stawiam na sprawdzony schemat zajęć.
Poza tym uważam, że wiele zależy też od samego lektora i jego osobowości. Jeśli lubi dzielić się swoją wiedzą nie tylko od strony językowej, ale również kulturowej i uczenie angielskiego autentycznie sprawia mu przyjemność. Dlatego na moich zajęciach znajdziecie dużo tematów poświęconych podróżom na własną rękę, smakowaniu jedzenia i nowych kultur, poznawanie ludzi i samego siebie. Jest też dużo z dziedziny psychologii i pracy po swojemu, rozwoju osobistego..
Q: Jak urozmaicić lekcję z podręcznika, który muszę zrobić, aby nie znudzić grupy schematem?
A: Rzadko korzystam z podręcznika w całości, raczej z pojedynczo wybranych lekcji, które znam i lubię. Niemniej, jeśli już przeprowadzam takie zajęcia, to stosuję kilka bardzo prostych trików. Po pierwsze szukam czegoś na YouTube lub TedTalks co związane jest z tematem, który mam w podręczniku. Jeśli uda mi się znaleźć filmik, który w dodatku łatwo mogę opracować pod poziom ucznia/grupy – super. Zamieniam go wtedy z ćwiczeniem, które mi nie pasuje (najczęściej jest to jakiś nudny adaptowany tekst:P) i dodaję własne pytania. Często przyjmuje to formę „case-study”, czy też zadań problemowych, które stawiam przed uczniem. Często rodzi się z tego pełna pasji dyskusja, a uczeń zapomina nawet że znajduje się na lekcji, tylko jest w toku ciekawej dyskusji. Ja oczywiście staram się ją odpowiednio stymulować i korygować pewne błędy. Podręcznik może być tylko bazą to wytworzenia tematu do konwersacji. Opis obrazka przy użyciu przeciwstawnych przymiotników, czy wykorzystanie potrzebnych do tego konstrukcji gramatycznych też się sprawdza doskonale.
Q: Jak motywować i monitorować uczniów jeśli chodzi o czas, jaki poświęcają w domu na naukę?
A: Niestety mam złą wiadomość – nie da się. Albo jest to bardzo utrudnione. Uważam, że najsilniejsza motywacja wypływa z nas samych i żaden system monitoringu na dłuższą metę i tak nie zda egzaminu. U mnie jedynym tego typu elementem jest zadawanie, a później konsekwentne (!) sprawdzanie pracy domowej. Nie ma, że zapomnę, nie ma że odpuszczę – praca domowa musi być zrobiona, a jeśli jej nie ma to omawiamy ją na lekcji wspólnie w ramach rozgrzewki. Czasem brak zrobionego zadania może też leżeć po stronie lektora, ponieważ było nudne, zbyt sztampowe i mało rozwijające. To też jest swoisty feedback dla lektora, który powinien wtedy zmienić lekko swój warsztat pracy. Ja z resztą nieustannie to robię. Co tydzień niemal jestem w poszukiwaniu ciekawych, intrygujących, tzw. thought – provoking materials, które nie pozwolą na to aby motywacja do nauki uległa osłabieniu.
Na moich zajęciach 1-1 staram się pokazać uczniom, aby 100 minut pracy w domu podzielili na 7 x 15 minut dziennie. Bo zdaję sobie sprawę, że w natłoku wielu codziennych wyzwań może być trudno wygospodarować jednorazowo dodatkowe 100 minut na zadanie domowe z angielskiego, a 15 minut dziennie łatwiej znaleźćJ
Q: Praca bez podręczników: jak wprowadzić organizację i kontrolować postępy w nauce?
A: Myślę, że zdecydowanie najłatwiej robić to w oparciu o jakiś plan/syllabus, który np. można stworzyć samemu. Ja posiłkuję się ogólną listą struktur gramatycznych, które według mnie każdy uczeń do poziomu B2 powinien opanować i według tego mam opracowane materiały. Często dobór treści dokonujemy wspólnie z uczniem, ponieważ jestem zdania, że to w dużej mierze oni są współkreatorami scenariusza zajęć
Ale równie dobrze można taki spis tematów zaczerpnąć z wytycznych do certyfikatów. Ja bazuję na moim doświadczeniu, ponieważ wiem co na każdym poziomie każdy uczeń powinien umieć, szczególnie jeśli dotyczy to umiejętności mówienia, w czym się szczególnie specjalizuję. Przy wyższych poziomach, kiedy zdecydowanie mniej czasu poświęcam gramatyce każda lekcja stanowi odrębną całość i skupia się przede wszystkim na poszerzaniu słownictwa i ćwiczeniu rozumienia ze słuchu i tworzeniu własnych wypowiedzi oraz zdolności do interakcji i nawiązywania kontaktów. Wtedy też więcej pracujemy nad pewnością siebie, jak wybrnąć z trudnych sytuacji.
Moi uczniowie monitorują swoje postępy samodzielnie np. za pomocą fiszek ze słownictwem, których używamy podczas lekcji (niektórzy mają swoje osobne zestawy w domu) oraz oglądając materiały autentyczne. Ja również staram się co jakiś czas podnosić poprzeczkę i zaskakiwać ich trudniejszymi tekstami czy filmikami. Jeśli dają radę i bardziej skomplikowane językowo materiały sprawiają im coraz mniej problemów – wiem, że nauka zmierza w dobrym kierunku.
A najbardziej lubię słuchać opowieści moich uczniów z wyjazdów zagranicę, szczególnie tych, na które pojechali sami. Większa swoboda w komunikacji będą stanowiły dla ucznia konkretny dowód na to, że poczynił postępy w nauce.
Q: Czy każdego da się nauczyć angielskiego?
A: Myślę, że tak …o ile sam tego chce. Kiedyś bardzo przeżywałem brak postępów moich kursantów i szukałem winy w sobie. Prawda jest taka, że choćbym przygotowywał najbardziej kreatywne lekcje na świecie, to nie skorzysta z nich osoba, która nie chce wkładać w naukę języka żadnego wysiłku. Poziom postępów zawsze będzie kwestią bardzo indywidualną, ale nie będzie ich wcale jeśli jedyną osobą na lekcji, której na nich zależy jest lektor;)
Na szczęście na co dzień mam możliwość współpracowania z osobami, które są szczerze zmotywowane i traktują naukę angielskiego jako jeden z priorytetów w życiu. Uważam, że każdy jest inny i każdy potrzebuje innych bodźców. Dlatego uważnie wsłuchuję się w potrzeby moich uczniów i staram się adekwatnie dopasować do mnich materiał.

Życie na frilansie
Q: Co jest najważniejsze przy otwieraniu swojej działalności?
A: Dobra księgowa:) A tak na serio to przede wszystkim atrakcyjna oferta i najlepiej taka, która wyróżnia się na tle innych. Myślę, że obecnie na rynku bardzo dobrze sprawdza się specjalizacja – skupienie na konkretnym rodzaju zajęć, grupie uczniów czy poziomie. Specjalizując się w jakiejś dziedzinie wysyłacie klientom bardzo ważny komunikat – jestem ekspertem w tej dziedzinie więc powinieneś wybrać mnie, a nie konkurencję;)
Jeśli chodzi o sprawy czysto techniczne, to warto od początku postawić na stronę internetową i social media – obowiązkowo fanpage na Facebooku oraz Instagram. Obecnie bez tego nie ma nawet co myśleć o promowaniu swojej działalności online. A jeśli ktoś z Was wciąż tkwi w przekonaniu, że zdobywanie klientów pocztą pantoflową mu wystarczy, to marketingowo zatrzymał się jakieś 10 lat temu;) Warto promować spójny wizerunek marki i budować wokół niej społeczność, co prędzej czy później przyniesie korzyści.
Q: Czy udzielasz darmowej lekcji próbnej?
A: Nie. Wiem, że w wielu szkołach istnieje taka możliwość i oczywiście rozumiem, że jest to jeden ze sposobów na przyciągnięcie nowego klienta. Jednak w przypadku mojej jednoosobowej działalności poświęcanie komuś nieodpłatnie całej godziny mojego czasu bez żadnej gwarancji podjęcia długofalowej współpracy po prostu się nie opłaca. Nie czuję potrzeby, aby z góry obdarowywać nowego kursanta prezentem w postaci darmowej „lekcji pokazowej”. Poza tym, jeśli ktoś śledzi moje działania w sieci, obserwuje mnie w social media i zna mojego bloga, to nie wierzę, żeby nie miał na mój temat wyrobionego zdania;)
Q: Czy podpisujesz ze swoimi kursantami umowy?
A: Przed rozpoczęciem zajęć ze mną każdy słuchacz dostaje regulamin, który jest zobowiązany zaakceptować lub nie, a uczestnictwo w zajęciach oznacza tym samym zgodę na warunki w nim zawarte. Tekst dokumentu konsultowałem z kompetentnymi osobami. Przede wszystkim chciałem mieć pewność, że wszystkie punkty będą zgodne z prawem konsumenta.
Q: Jaka jest optymalna liczba lekcji indywidualnych w tygodniu?
A: To kwestia bardzo indywidualna. Znam nauczycieli, którzy pracują od świtu do nocy, ale znam też takich, którzy pracują mniej ode mnie. Ja zaczynam wcześnie, bo już o 07:00 rano i, z krótkimi przerwami, pracuję do wieczora. Ale piątki i weekendy oczywiście mam wolne, aby poświęcić czas rodzinie, wyjazdom rowerowym i bieganiu. Istnieją w moim roku okresy, kiedy pracuję więcej, jak i te kiedy nie pracuję, czyli w wakacje i święta. Kiedy jestem zrelaksowany, czerpię większą radość z samego uczenia, jestem bardziej rozmowny, dowcipny, a uczniowie w mig to dostrzegają. Lekcje przebiegają w wesołej atmosferze, co ma bezpośrednie przełożenie na to, jak uczą się moi kursanci. Mam wrażenie, że często zapominamy, że zrelaksowany nauczyciel, to lepszy nauczyciel.
Rozwój lektora
Q: Jak zostać lektorem języka angielskiego? Jakie kursy/studia polecasz?
A: Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi i sam jestem tego najlepszym przykładem:) Moja droga do tego, aby zostać lektorem języka angielskiego nie była standardowa, co tylko pokazuje, że nie ma jednego, utartego schematu, którym powinni podążać, Ci którzy chcą w przyszłości uczyć języka obcego. Ukończyłem prawie jednocześnie magisterskie z wychowania fizycznego na Instytucie Kultury Fizycznej oraz Studia Licencjackie na Anglistyce.
Uważam, że każdy kto chce zostać lektorem musi posiadać: wysokie kompetencje językowe oraz przygotowanie metodyczne, a obie umiejętności można zdobyć w różny sposób. Dla mnie punktem zwrotnym było nauczanie angielskiego jako lektor w jednej ze szczecińskich szkół językowych metodą Callana. Tam zdobyłem ogrom praktycznej wiedzy jak prowadzić zajęcia nastawione na komunikacje, ponieważ całe lekcje na wszystkich poziomach prowadzone były tylko w języku angielskim.
Ważnym czynnikiem są także moje podróże rowerowe, dzięki którym poznaję jak działa na żywo komunikowanie się w języku angielskim, wnikanie do ludzi ich kultur, własnej historii. Często jestem zapraszany do ich domów, smakuję domowych potraw przygotowanych w Toskanii, Apulii, Tyrolu, Stambule lub nad Jeziorem Genewskim. Po takich doświadczeniach moje lekcje stają realne, ponieważ są autentycznym odbiciem tego, co widziałem i przeżyłem. A przy okazji podaję moim uczniom jeszcze ciekawe wskazówki jak i gdzie podróżować niebanalnieJ
Inne
Q: Materiały do konwersacji A2/B1 – co polecasz?
A: Szczerze mówiąc obecnie niezbyt często korzystam z gotowych materiałów przeznaczonych do konwersacji, bo zdecydowanie wolę sam takie tworzyć. Ale na tym poziomie zawsze doskonale sprawdzają mi się filmiki typu sonda uliczna, w których różni native speakerzy odpowiadają na proste pytania. To idealny początek dyskusji, bo pytania są już w pakiecie;) Takie filmiki są np. dostępne na YouTubie na kanale Speak Out. Jeśli chodzi o pozostałe warte uwagi źródła, to sporo znajdziecie w tym zestawieniu. Wartym przyjrzenia się są niektóre książki wydawnictwa National Geographic, szczególnie książki „Keynote” i „Outcomes”
Q: Czy sam korzystasz czasem z gotowych lekcji opracowanych przez innych nauczycieli?
A: Oczywiście:) Jak każdy miewam gorsze dni i czasami po prostu nie mam ani weny ani siły na to, aby samemu przygotować lekcję. Korzystam wtedy z gotowych materiałów, choć najczęściej i tak je modyfikuję i opracowuję „pod siebie”. Do moich ulubionych źródeł należy blog Gosi z Lesson Plans Digger, który nie raz mnie już uratował przed twórczym kryzysem! Uwielbiam też lekcje Cristiny Cabal oraz stronę ESL Brains. Wszystkie trzy źródła proponują materiały wysokiej jakości i niebanalne tematy skłaniające do dyskusji – czyli dokładnie to, czego sam wymagam od swoich zajęć. Bardzo gorąco Wam je polecam!
Q: Zdarzył ci się kiedyś kryzys w swojej pracy?
A: No jasne! Doświadczyłem tego kilka lat temu, kiedy zamarzyło mi się być „managerem” szkoły i ograniczyłem nauczanie. Byłem typowym przykładem niespełnionego człowieka, którego zarządzanie szkołą zupełnie nie sprawiało radości. Myślałem, że jak będę szefem swojej szkoły i przestanę już uczyć, to zacznę się rozwijać i spełniać zawodowo. Nic bardziej mylnego. Brakowało mi kontaktu z uczniami, cieszenia się z ich postępów, dostrzegania uśmiechu na twarzy i bycia częścią ich zmian w życiu … Na szczęście szybko się przekonałem że to był błąd i szybko wróciłem do nauczania. Przekonałem się że sprawia mi to ogromną radość, odkryłem w sobie zdolności prowadzenia lekcji w niestandardowy sposób, z uśmiechem, na luzie, ale z wielką wiarą w każdego ucznia i jego historię. Ten kryzys, postrzegam jednak jako szansę i bodziec do tego, że nie stanowiska w pracy są ważne, ale rola jaką pełnisz. Ja jestem z powołania nauczycielem, uwielbiam to robić i dzielić się z uczniami moją wiedzą. To mnie spełnia jako człowieka.

Q: Jak unikasz wypalenia zawodowego?
A: Staram się, aby uczenie angielskiego nie było całym moim życiem:) Wbrew pozorom nie należę do osób, które lubią dużo pracować i rzadko biorę na siebie więcej niż wiem, że jestem w stanie udźwignąć. W tygodniu jestem maksymalnie skupiony na prowadzeniu szkoły, dlatego w weekendy oddaję się innym przyjemnościom. Często podróżuję na rowerze, kręcą mnie strasznie te wyjazdy, bo zawsze jadę w nowe miejsce, odrywam się od codzienności i staram się skupiać tyko na tym, co przede mną. Dużo biegam, czytam książki, spotykam się z przyjaciółmi.
Q: Czy udzielając zajęć prywatnych stawiasz uczniom oceny?
A: Absolutnie nie! W ogóle jestem przeciwnikiem testowania i oceniania kursantów, bo wprowadza to niepotrzebny stres i najczęściej odnosi skutek counter-productive, dokładnie odwrotny do zamierzonego. Kiedy uczyłem w szkołach językowych moim obowiązkiem było przeprowadzanie regularnych kartkówek czy testów semestralnych. Zgadnijcie jak wyglądała frekwencja w dniu testu;) Na moich lekcjach nie ma mowy o stawianiu ocen, bo życie to nie szkoła, a ja chcę, żeby mój uczeń miał na tyle pewności siebie, aby mógł bez problemu poradzić sobie w każdej językowej sytuacji, w której się znajdzie. Nie chcę, żeby uczył się dla ocen, tylko dla siebie. A wykorzystanie języka na co dzień lub w podróżach to i tak jeden wielki test. Docelowo pracuję z moimi uczniami w ten sposób, aby umieli go w tych warunkach wykorzystać
Wyjątek od reguły stanowią oczywiście kursy przygotowujące do egzaminów językowych, podczas których monitorowanie postępów słuchaczy stanowi ich niezbędny element.
Uff ciekawe, kto dotarł do samego końca! Mam nadzieję, że moimi odpowiedziami rozwiałam chociaż niektóre z Waszych wątpliwości:) Oczywiście nie byłem w stanie odnieść się do wszystkich pytań, bo było ich po prostu za dużo. Jeśli jednak będziecie zainteresowani i taka forma wpisu na blogu przypadnie Wam do gustu, to za jakiś czas bardzo chętnie stworzę drugą część. Koniecznie dajcie znać co myślicie!
